1) GDYBYM
Gdybym wiedział/wiedziała wtedy to, co wiem teraz – jak mogłoby wyglądać moje życie?
Gdybym wiedział/wiedziała, że… i zaczynamy z wszystkimi możliwymi wariantami. STOP!
Zdobywamy doświadczenia – z jednej strony takie, na myśl których maluje nam się uśmiech na twarzy,
z drugiej strony doświadczenia spowodowane wydarzeniami, które gdybyśmy byli w stanie – wymazalibyśmy z pamięci na zawsze.
Dzięki zdobytym doświadczeniom możemy właśnie zadać sobie następujące pytanie “Gdybym wiedział/wiedziała to wcześniej, to…”
Właśnie! Czy jesteśmy przekonani, że przy innym wyborze postąpilibyśmy właściwie i znaleźlibyśmy się w lepszej sytuacji?
Tego nigdy się nie dowiemy.
Dokonujemy wyborów, które w danym “momencie życia”/ “wieku” okazują się być dla nas najbardziej słuszne.
Po upływie określonego czasu, zdobywamy nową wiedzę i doświadczenia i dochodzimy do wniosku, że mogliśmy wtedy postąpić inaczej,
jakiś czas temu, przy podejmowanej danej decyzji.
Ok, ale co to zmieni? Czy ciągłe zadawanie sobie następującego pytania poprawi moją obecną sytuację,
czy może zamiast tracenia czasu na “co by było, gdyby” skupię się na zmianie sytuacji, w której jestem i zrobię wszystko abym odniósł/odniosła sukces.
Zrobię wszystko, aby mi się udało.
Gdybym wiedział/wiedziała, że… i zaczynamy z wszystkimi możliwymi wariantami. STOP!
Zdobywamy doświadczenia – z jednej strony takie, na myśl których maluje nam się uśmiech na twarzy,
z drugiej strony doświadczenia spowodowane wydarzeniami, które gdybyśmy byli w stanie – wymazalibyśmy z pamięci na zawsze.
Dzięki zdobytym doświadczeniom możemy właśnie zadać sobie następujące pytanie “Gdybym wiedział/wiedziała to wcześniej, to…”
Właśnie! Czy jesteśmy przekonani, że przy innym wyborze postąpilibyśmy właściwie i znaleźlibyśmy się w lepszej sytuacji?
Tego nigdy się nie dowiemy.
Dokonujemy wyborów, które w danym “momencie życia”/ “wieku” okazują się być dla nas najbardziej słuszne.
Po upływie określonego czasu, zdobywamy nową wiedzę i doświadczenia i dochodzimy do wniosku, że mogliśmy wtedy postąpić inaczej,
jakiś czas temu, przy podejmowanej danej decyzji.
Ok, ale co to zmieni? Czy ciągłe zadawanie sobie następującego pytania poprawi moją obecną sytuację,
czy może zamiast tracenia czasu na “co by było, gdyby” skupię się na zmianie sytuacji, w której jestem i zrobię wszystko abym odniósł/odniosła sukces.
Zrobię wszystko, aby mi się udało.
2) POWINNAŚ
Zaczęło się… i dotyczy wszystkiego.
Powinnaś była to czy tamto, nie powinnaś była robić tego i tamtego. Powinieneś to był wcześniej przewidzieć.
Powinieneś pójść i to załatwić.
Niekończące się “powinnaś”/”powinieneś” – do czego to właściwie ma prowadzić?
Ok, może i powinnam/powinienem, ale … czasu nie cofnę.
Jedyne, co jestem w stanie zrobić, to ewentualnie TERAZ mogę to zmienić, jeśli podejmę taką decyzję.
Słowo “powinnaś”/”powinieneś” automatycznie kreuje poczucie winy.
Pójdźmy dalej – ok, powinnam była to zrobić więc dlaczego tego nie zrobiłam?
Ha! I sami siebie łapiemy w pułapkę. Wychodząc od “powinnam” dochodzimy do pytania “dlaczego”.
Jaki jest tego efekt? Wybieramy drogę “unieszczęśliwiania się”.
Co to oznacza? Nie budujemy szczęścia. Nie staramy się być szczęśliwi.
Wybieramy pytanie – “dlaczego? ”
Obwiniamy siebie, wszystko i wszystkich dookoła, za rzeczy i sytuacje, których doświadczyliśmy w naszym życiu. Czy to jest droga w poszukiwaniu szczęścia? NIE!
Wyeliminowując z własnego słownika “powinieneś”/”powinnaś” wybieramy odpowiedzialność za naszą przyszłość.
Jak może wyglądać nasza rzeczywistość, jeśli dzisiaj powiem np.:
1) Mogę (zamiast powinnam) od dzisiaj skupić się na nauce języka hiszpańskiego, włoskiego, francuskiego.
2) Mogę pójść i z nią porozmawiać na ten temat. etc.
Powinnaś była to czy tamto, nie powinnaś była robić tego i tamtego. Powinieneś to był wcześniej przewidzieć.
Powinieneś pójść i to załatwić.
Niekończące się “powinnaś”/”powinieneś” – do czego to właściwie ma prowadzić?
Ok, może i powinnam/powinienem, ale … czasu nie cofnę.
Jedyne, co jestem w stanie zrobić, to ewentualnie TERAZ mogę to zmienić, jeśli podejmę taką decyzję.
Słowo “powinnaś”/”powinieneś” automatycznie kreuje poczucie winy.
Pójdźmy dalej – ok, powinnam była to zrobić więc dlaczego tego nie zrobiłam?
Ha! I sami siebie łapiemy w pułapkę. Wychodząc od “powinnam” dochodzimy do pytania “dlaczego”.
Jaki jest tego efekt? Wybieramy drogę “unieszczęśliwiania się”.
Co to oznacza? Nie budujemy szczęścia. Nie staramy się być szczęśliwi.
Wybieramy pytanie – “dlaczego? ”
Obwiniamy siebie, wszystko i wszystkich dookoła, za rzeczy i sytuacje, których doświadczyliśmy w naszym życiu. Czy to jest droga w poszukiwaniu szczęścia? NIE!
Wyeliminowując z własnego słownika “powinieneś”/”powinnaś” wybieramy odpowiedzialność za naszą przyszłość.
Jak może wyglądać nasza rzeczywistość, jeśli dzisiaj powiem np.:
1) Mogę (zamiast powinnam) od dzisiaj skupić się na nauce języka hiszpańskiego, włoskiego, francuskiego.
2) Mogę pójść i z nią porozmawiać na ten temat. etc.
Jak mogłaby wyglądać nasza przyszłość, jeśli wybralibyśmy słowo stosowane o zasięgu globalnym w kontekście osiągania sukcesu na każdym polu, zawodowym czy prywatnym –
“I CAN”.
„Mogę”/”jestem w stanie” stawia nas w pozycji osoby odpowiedzialnej za własną przysłość, budujemy tym samym optymizm i zmieniamy nastawienie na pozytywne.
Co to oznacza? Jaki jest tego zamiar? Tak! To pierwszy krok do szczęścia.
3) PORAŻKI
Większość z nas myśli o porażce jako o czymś złym, jako o czymś, co kojarzy nam się niekoniecznie z pozytywnym doświadczeniem, jako o czymś co nas unieszczęśliwia.
Jak mogłoby być inaczej?
Zastanawiacie się…
Porażka to tylko doświadczenie, dana sytuacja, w której uczestniczyliśmy i wyszło jak wyszło. Rezultat jest taki, że nie osiągnęliśmy tego, co sobie zakładaliśmy.
Nie osiągnęliśmy celu.
Myślimy, że “świat się zawalił” i to by było na tyle. NIE!
Świat się nie zawalił, to sytuacja tymczasowa.
Potrzebujemy CZASU by docenić tą “porażkę”/”negatywne doświadczenie” i powiedzieć sobie po jakimś czasie: Cieszę się, że właśnie to się przydarzyło.
Gdyby nie to, co mnie spotkało nie byłabym/byłbym dzisiaj w miejscu, w którym się znajduję.
Nie poznałabym/poznałbym tylu ciekawych ludzi, itp.
Porażka, nie jest niczym innym jak doświadczeniem i albo podnosimy się i nastrajamy się pozytywnie albo mijają miesiące bezczynności
i jedyne co zmarnowaliśmy to czas, który jest bezcenny.
Idziemy dalej, po każdej sytuacji beznadziejnej, bierzemy się w garść i robimy swoje.
Wyznaczamy nowe cele, bądź modyfikujemy te, które już sobie postawiliśmy. Łatwo powiedzieć?
Hmm… Przekonajmy się sami.
Niech życie samo zweryfikuje. Cytując:
Każda porażka doprowadza nas o krok bliżej do sukesu.
Every failure is one step closer to success.
Jak mogłoby być inaczej?
Zastanawiacie się…
Porażka to tylko doświadczenie, dana sytuacja, w której uczestniczyliśmy i wyszło jak wyszło. Rezultat jest taki, że nie osiągnęliśmy tego, co sobie zakładaliśmy.
Nie osiągnęliśmy celu.
Myślimy, że “świat się zawalił” i to by było na tyle. NIE!
Świat się nie zawalił, to sytuacja tymczasowa.
Potrzebujemy CZASU by docenić tą “porażkę”/”negatywne doświadczenie” i powiedzieć sobie po jakimś czasie: Cieszę się, że właśnie to się przydarzyło.
Gdyby nie to, co mnie spotkało nie byłabym/byłbym dzisiaj w miejscu, w którym się znajduję.
Nie poznałabym/poznałbym tylu ciekawych ludzi, itp.
Porażka, nie jest niczym innym jak doświadczeniem i albo podnosimy się i nastrajamy się pozytywnie albo mijają miesiące bezczynności
i jedyne co zmarnowaliśmy to czas, który jest bezcenny.
Idziemy dalej, po każdej sytuacji beznadziejnej, bierzemy się w garść i robimy swoje.
Wyznaczamy nowe cele, bądź modyfikujemy te, które już sobie postawiliśmy. Łatwo powiedzieć?
Hmm… Przekonajmy się sami.
Niech życie samo zweryfikuje. Cytując:
Każda porażka doprowadza nas o krok bliżej do sukesu.
Every failure is one step closer to success.
Menton, France
t-shirt → Stradivarius
shorts → Guess
sandals → >Sisley
sunglasses → >Armani
earrings → H&M
To prawda, gdybanie i narzucanie nam czegoś sprawia
że często się poddajemy i tracimy siłę do walki. Zgadzam
się że każda porażka zbliża do sukcesu, droga do sukcesu
jest bardzo cieżka ale opłacalna 😉
pozdrawiam cieplutko myszko :*
ayuna-chan.blogspot.com
Pozdrawiam!!
Zgadzam sie w pelni. Wazna umiejetnoscia jest przeksztalcanie porazek w motywacje do podejmowania dalszych dzialan i ulepszania ich a nie poddawania sie 🙂 Jesli ktos posiadzie ta sztuke, zadne slowa i czyny nie beda mu straszne 🙂
Fajnie to ujęłaś – "przekształcanie porażek w motywację". Pozdrawiam serdecznie